zdziwione oczy
dziecka
zasłonięte tonią
oceanu
krzyk urwany falami
zduszony paszczą
ludzkich rekinów
a ty
wymyślony człowieczym
pragnieniem
gdzie jesteś ?
fałszywą ręką
wypisujesz słowo bóg
na stronach ludzkich
łez
świat człowieczy
jak dzika bestia
rozdaje w imię twoje
cierpienie i
nienawiść
tysiące stóp
wyplata nadziei
łańcuch krwi
po torach sług fałszu
i zdrady
a ty dzwonisz złotymi
kielichami
pełnymi wina i błota
ale to tylko ułuda
bo nie ma ciebie
zmyślonego
śmieją się hieny
ludzkości
a ziemia krwawą lawą
wypala resztki nadziei
Samo życie Rysiu. " świat człowieczy
OdpowiedzUsuńjak dzika bestia
rozdaje w imię twoje ( Jego)
cierpienie i nienawiść".'
Dlaczego???? Skoro jesteśmy homo sapiens?
I nie obce nam powiedzenie: "Nie czyn drugiemu, co tobie nie miłe".
Pozdrawiam .:)
Nadzieje umiera ostatnia.A skoro juz kona ,kiedy zbliżyliśmy się do granic to co dalej.Ale to wszystko już było i świat się jakoś wyprostował.Zawsze można się odwrócić tyłem od problemu.
OdpowiedzUsuńA wiersz napisałes piękny ,głęboki i mądry.Ale to głos wołającego na puszczy....
Pozdrawiam serdecznie
Piekny wiersz Rysiu, choc pelen goryczy. Pamietajmy jednak, ze swiat to nie tylko zlo, ze wciaz wiecej w nim Dobra :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam slonkiem :)
Wiele złego działo i dzieje się ,,w imię Jego", niestety. W Twoim wierszu sama prawda, jednak na szczęście można na świecie dostrzegać też dobro. Widać dla równowagi musi być i jedno i drugie.
OdpowiedzUsuńDuzo goryczy Rysiu w Twym jak zawsze pieknym wierszu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo ulka
Pozdrawiam niedzielnie, Ryś. :)
OdpowiedzUsuńWiele granic ustawiamy sobie sami!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
I z moim życiem związane są miasta o których piszesz.Moi dziadkowie i rodzice pochodzili ze Lwowa.Dziadkowie wraz z dziećmi ,czyli póżniejszymi moimi rodzicami /rodziny się znały/ musieli opuścic Lwów w 45 roku.Transport szedł na zachód ,ale dobry przypadek sprawił ,że pociąg stanał w Krakowie ,bo należało zrobić zrzutkę na maszynistę.I dziadkowie wysiedli ,bo mieli tu znajomych .Po latach zaprzyjażnione lwowskie nastolatki to właśnie moi rodzice.
OdpowiedzUsuńMama mieszkała we Lwowie w kamienicy obok Katedry Ormiańskiej,ale i bez tego nazwisko biskupa Teodorowicza nie jest mi obce.
A Kraków to już moje miasto ,szkoła studia ,miłośc ,małżeństwo ,dzieci ,praca ,porażki w życiu osobistym .
Mam kontakt z Polakami mieszkającymi na Kresach we Lwowie i Drohobyczu.Wspaniali ludzie ,serdeczni ,otwarci,prowadzą polskie szkoły sobotnie dla dzieci z polskimi korzeniami.Zatrudniają polskich nauczycieli ,za marne grosze ,ale oni pracowaliby i za darmo.
Rozpisałam się ,ale tak prosto z serca ,bo wiem ,że adresat życzliwy.
Pozdrawiam serdecznie